Mimo panującego wokół świątecznego nastroju, szczypiorniści MKS-u w bojowym nastawieniu pojechali do stolicy Lubuskiego na ostatni w sezonie mecz pierwszoligowy.
Cel był jeden i oczywisty: zdobyć kolejne trzy punkty, a ósmą z kolei wygraną ustanowić kolejny rekord w serii zwycięstw na poziomie drugo i pierwszoligowym włącznie. Jednocześnie drużyna miała zamiar zrewanżować się AZS-owi za porażkę z pierwszej rudny w Wieluniu i sprawić, by ich rywal nie był jedynym zespołem w grupie B, który w całym sezonie zdobędzie na MKS-ie więcej niż trzy punkty.
Mecz, niejako tradycyjnie już, na początku był w miarę wyrównany, ale taka sytuacja - gra bramka za bramkę - miała miejsce tylko do 15. minuty. Od tego momentu MKS przejął bowiem całkowicie kontrolę nad boiskowymi wydarzeniami. Dzięki agresywnej obronie i wyprowadzanym kontrom przewaga naszej drużyny systematycznie zaczęła rosnąć i już w przerwie wynosiła 10 goli. To z kolei dało trenerowi więcej swobody w zarządzaniu zasobami ludzkimi i drugą połowę meczu MKS rozpoczął z Patrykiem Kolankiem w bramce i kilkoma innymi zmiennikami w polu.
Przerwa wybiła jednak z gry obie drużyny, przez co pierwsze sześć minut nie przyniosło zmiany rezultatu. Stało się tak, ponieważ potencjalni rezerwowi MKS-u dopiero próbowali odnaleźć rytm gry bardziej doświadczonych kolegów, natomiast gospodarzom skutecznie przeszkadzał właśnie Kolanek, który odbijał wszystkie piłki zmierzające w kierunku bramki. Panującą na boisku niemoc pierwsi przełamali goście, którzy za sprawą Oskara Klimasa i Jarosława Cepielika pozbawili miejscowych resztek nadziei na korzystny rezultat. Przewaga dwunastu bramek już w 4. minucie pozwoliła na spokojną grę do końcowej syreny i w efekcie doprowadziła do ósmego kolejnego zwycięstwa oraz dziesiątego z rzędu spotkania ze zdobyczą punktową. Ponadto MKS został nieoficjalnym mistrzem rundy rewanżowej. Faktem godnym odnotowania jest też występ 19-letniego prawoskrzydłowego Błażeja Golańskiego, który zdobyły swoje pierwsze bramki w rozgrywkach seniorów. Pochwalić należy też Oskara Klimasa, który wreszcie udowodnił, że ma potencjał. Sprawą zawodnika i trenera pozostaje tylko, by go wyzwalać zdecydowanie częściej niż to miało miejsce w mijającym sezonie. Słowa pochwały należą się zresztą całej drużynie MKS-u, która do końca potrafiła utrzymać należytą koncentrację oraz za fakt, że każdy z zawodników który pojawił się na parkiecie, wniósł pozytywne elementy do gry.
KU AZS Uniwersytetu Zielonogórskiego - MKS Wieluń 24:35 (11:21)
KU AZS: Maciej Jarszak, Maciej Hady, - Szymon Gołębiewski, Cyprian Kociszewski 1, Robert Góral 1, Michał Pawlisz, Daniel Mieszkian 8, Adam Szarłowicz 2, Adrian Franaszek 8 (4/4), Maciej Należyty, Michał Wysocki 2, Kacper Kiersnowski 1, Bartosz Więdłocha 1.
Kary : 12 minuty ( Szarłowicz - 6/czerwona kartka, Franaszek, Należyty i Kiersnowski - po 2)
Trener - Ireneusz Łuczak
MKS: Mikołaj Krekora, Patryk Kolanek - Krystian Kowalik, Kamil Młodzieniak, Krzysztof Węcek 4 (2/3), Błażej Golański 2, Konrad Krzaczyński 4, Krzysztof Książek 3 (2/3), Szymon Famulski 3, Jarosław Cepielik 6 (2/2), Jędrzej Kurzawa 1 (0/1), Robert Pawelec 3, Michał Bernaś 4, Oskar Klimas 3 Maciej Torchała 1, Łukasz Królikowski 1
Kary : 8 minut (Pawelec - 4, Młodzieniak i Książek - po 2)
Trener - Tomasz Derbis
Historia wyniku: 1:3 (5), 4:6 (10), 7:8 (15), 7:8 (20), 9:17 (25), 11:22 (35), 13:25 (40), 16:28 (45), 18:29 (50), 21:32 (55), 24:35 (60).
Sędziowali: Korneliusz Habierski i Grzegorz Skrobak z Głogowa.
Podobnie jak MKS, mecz awansem zagrał również Astromal Leszno, który pokonał w Świdnicy ŚKPR 32:25 i zapewnił sobie 2 miejsce w grupie B. MKS awansował z 4. na .3 miejsce, które utrzyma w ostatecznej tabeli tylko wtedy, gdy 27 kwietnia Siódemka Miedź Legnica straci punkty w hali spadkowicza - ASPR Zawadzkie. Bez względu na wyniki ostatniej kolejki, mistrzem grupy została natomiast Olimpia Piekary Śląskie, która zagra w barażach o awans do Superligi.